DZIECKO SZCZĘŚCIA
Nie wiem, czy za mną są wszystkie moje lasy
nie wiem, jakie jeszcze głosy mnie przegonią,
–wiem tylko, że Ty się mną zaopiekujesz, Panie,
zaopiekujesz się tak, jak dziecko opiekuje się matką, właśnie tak
Często sobie wyobrażam, że jestem odważny i silny,
a jestem kruchy i mały, należę do tych słabych,
okłamuję się, by móc zrozumieć brzask,
a wtedy jeszcze śpię i nigdzie mnie tak naprawdę nie ma.
Zwyczajność może mnie wyzwolić, wiem to.
Pragnę być dzieckiem szczęścia, które się bawi całymi dniami,
podczas gdy w jego myślach łamią się poważne pytania,
te, które starsi z trudem mogą zrozumieć.
BIAŁE WIEŻE
To nie ja szukam Boga swego i przyjaciela,
to On szuka mnie wszędzie i o każdej porze.
Nie zawsze jestem obecny, dziwnymi i trudnymi podążam drogami,
a tak boleśnie jestem w sobie, we własnej duszy i oczach.
Na mnie spoczywa łagodna ręka Boga, doświadczyłem tego,
tyleż razy wyplatała mnie z matni i głaskała.
Nawet największy przyjaciel nie mógł tego dokonać,
jedynie patrzył i strasznie się bał własnych łez.
Dobrze wiem, czym jest płacz, strach i bezradność.
Ale czyż to ważne, czyż i inni tego nie doświadczają?
Jesteśmy podróżnymi z rozmaitym ciężarem i zamiarami,
każdy swój bagaż nosi i pod nim się ugina.
Postanowiłem, że wzniosę wieże białe i szczęście przywiodę,
do świtu pić będziemy z kielicha życia i odwagi,
nic mnie nie może złamać, jakkolwiek by próbowało,
oprócz, powiem wam w zaufaniu, mojej niespokojnej głowy.
ZAPATRZONY W ŻYCIE
Przez okno patrzyłem na miasto,
było podobne do wielkiego mrowiska,
a wtedy miasto spojrzało na mnie,
rozlało się moim krwiobiegiem i rozprysnęło:
znów byłem chłopcem niewinnie zapatrzonym w życie.
Pamiętam, nigdy nie żądałem wiele,
tylko ciepła, możliwości głębokiego, zdrowego śmiechu,
satysfakcjonowały mnie rzeczy małe,
poszukiwałem w nich duszy ukrytej,
chciałem ją wynieść na słońce, ku radości wszystkich.
Dziś szczerze płaczę, odkupuję swą historię,
cokolwiek by się wydarzyło, muszę pozostać taki sam,
zobowiązują mnie do tego motyle, które łapałem.
Dlatego rozegnam ciężkie, mętne obłoki,
życiu kieruję długie, zuchwałe spojrzenie.
Tłumaczenie: Ewa Klimeczek
Cjelokupnu neobjavljenu zbirku u pdf obliku možete skinuti preko pdf ikonice ispod ovoga teksta.